Sylwia: To Ty Agnieszko tak gorąco polecałaś lekturę książki "Historie miłosne" Erica Emmanuela Schmitta może
zdradzisz nam, dlaczego?
Agnieszka: Bo to książka łatwa, miła i przyjemna. To siedem
opowiadań o miłości. Jak pierwszy raz zobaczyłam okładkę pomyślałam, że to
romansidło w stylu Harlequina. Myliłam się. Są to historie napisane z dowcipem
i każde z zaskakującym rozstrzygnięciem. Ja ją przeczytałam w jeden wieczór, a
jej lektura skłoniła mnie do sięgnięcia po kolejną książkę tego autora. To
chyba najlepsza rekomendacja. Nie sądzisz?
Sylwia: Mam podobne odczucia, tylko zastanawiam się czy określenie
jej łatwą jest trafne. Oczywiście czyta się ją szybko i jednym tchem. Jednak
podejmowane w niej tematy do łatwych nie należą i dają powód do przemyśleń.
Agnieszka: Masz rację, chodziło mi o to, że autor dotykając
trudnych tematów, nie obciąża czytelnika a umiejętnie go przeprowadza przez
wątek. Czyli czytasz o czymś co jest przykre, poważne i trudne, ale nie wpadasz
w depresję.
Sylwia: Pięknie powiedziane. Éric-Emmanuel
Schmitt jest twórcą, którego się nie zapomina. Jak raz przeczytacie
jego książkę będziecie chcieli więcej. Oczywiście
nie czytałam książki w pięknej pracowni mojej siostry.
Tylko między wrzaskiem jednego syna, a wycieraniem ulewań drugiego:) Ale moim marzeniem byłby żeby czytać w takich warunkach jak na tych fotografiach w ciszy i spokoju, w ulubionej ciepłej bluzie…
Tylko między wrzaskiem jednego syna, a wycieraniem ulewań drugiego:) Ale moim marzeniem byłby żeby czytać w takich warunkach jak na tych fotografiach w ciszy i spokoju, w ulubionej ciepłej bluzie…
Agnieszka: taaa…
bluza: mimiś